Mówi się, że budownictwo jest dźwignią zamachową gospodarki. Oczywiście wpływ nie jest jednostronny. Sytuacja na rynku pracy decyduje o zapotrzebowaniu, możliwościach finansowych kupujących i ich planach inwestycyjnych. Dziś, gdy sytuacja na rynku pracy jest dobra, warto pomyśleć, jaki ma to wpływ na rynek nowych mieszkań w Warszawie, Krakowie, ale też całej Polsce.
Rynek mieszkań zależy od rozwoju polskich miast
W dalszym ciągu połowa całej przestrzeni biurowej wyższej klasy w kraju mieści się w Warszawie. Do niedawna o wysoko wykwalifikowanych pracowników biurowych rywalizowało ze stolicą ledwie kilka miast. Dziś biurowce powstają też w miastach średniej wielkości – Opolu, Bydgoszczy, Rzeszowie. Wrocław ma już milion metrów kwadratowych nowoczesnej powierzchni biurowej i podobnie jak Gdańsk, co roku notuje wzrost o kilkanaście procent. Oznacza to, że w tych miastach można znaleźć dobrze płatną pracę biurową i nie trzeba za nią przyjeżdżać do stolicy. Wciąż występują duże różnice między dużymi miastami, a mniejszymi miejscowościami, ale nastąpiła dywersyfikacja rynku pracy. Do Warszawy i Krakowa warto przyjechać mając umówioną pracę lepszą niż do tej pory, ale szukać można jej równie skutecznie w lokalnych ośrodkach, gdzie koszty życia są niższe. Tym bardziej nie ma potrzeby ruszać się z miejsca poszukując pracy jako pracownik niewykwalifikowany. Dla kasjerów czy kurierów praca w miastach średniej wielkości jest bardziej opłacalna. Magazynierów potrzeba coraz więcej z dala od stolicy – w będącym przy skrzyżowaniu autostrad Strykowie, wzdłuż zachodniej granicy, na Górnym Śląsku.
Część osób tylko z tego jednego powodu zdecyduje się pozostać w miastach średniej wielkości. Gdyby sytuacja na rynku pracy była gorsza ściągaliby do największych miast, gdzie musieliby wynająć mieszkania. Tam też chcieliby je kupić mając już pewność zatrudnienia.
Sytuacja na rynku mieszkań wiąże się z lepszą sytuacją na rynku pracy
Także wewnątrz samych miast, niskie bezrobocie może wpływać na wybory mieszkaniowe. Specjaliści jeszcze kilka lat temu byli gotowi na długie dojazdy do pracy, dziś chcą dojechać w ciągu maksymalnie 40 minut także w Warszawie czy Krakowie. Oznacza to wzrost zainteresowania dzielnicami dobrze skomunikowanymi i silną presję na rozwój infrastruktury drogowej, oraz komunikacji miejskiej. By sprostać oczekiwaniom, pojawiają się pomysły odnowienia (niekiedy zwanego gentryfikacją) i zagospodarowania terenów, po-przemysłowych lub po-wojskowych, które jeszcze ostały się w pobliżu centrów miast.
Możliwość wybierania gdzie się pracuje zdecydowanie wpływa na decyzje kupujących mieszkania, którzy mogą rozważyć także domy w strefie podmiejskiej. Nie wydaje się jednak, by czynnik ten był na drodze aktualnych tendencji rynkowych.
Od czego zależą rosnące ceny mieszkań?
Nie da się ukryć, ze mieszkania w największych miastach polski drożeją. Rosną jednak też płace, a sam wzrost cen nie wynika z wyższych marż, lecz z rosnących cen usług budowlanych, ale także wyższego poziomu standardu, którego wymagają kupujący nowe mieszkania. 10 lat temu współczynnik 1,5 miejsca parkingowego na mieszkanie wydawał się nadmiernym luksusem, dziś oznacza po prostu dość komfortową sytuację dla mieszkańców. Podobnie jest z placami zabaw dla dzieci, siłowniami zewnętrznymi, infrastrukturą dla rowerzystów i zielenią na terenie osiedla. Poprawiła się także jakość rozwiązań dla niepełnosprawnych, monitoring i wentylacja garaży. Deweloperzy nie decydowaliby się na takie zmiany, gdyby nie wiedzieli, że dzięki dobrej sytuacji na rynku pracy, kupujący są gotowi za usprawnienia dopłacić.
Wyższe niż w poprzednich latach możliwości finansowe są więc w pewnym stopniu równoważone przez ceny, ale też jakość mieszkań.
Na rynek mieszkań wpływa nowy trend: młodzi nomadzi
Kiedyś kupowało się mieszkania na całe życie i często też jego połowę spędzało w tej samej pracy. Aktualnie przestaliśmy być tak przywiązani do miejsca i jest w tym głównie zasługa rynku pracy. Wymusił on na młodych ludziach elastyczność, gotowość do przenoszenia się z miejsca na miejsce, ale też dał im bardzo szerokie możliwości. Przede wszystkim jednak poszerzył horyzonty myślowe. (Zobacz raport Wędrowcy, przygotowany przez Infuture Hatalska Foresight Institute). Osoby kupujące dziś mieszkania biorą pod uwagę, że za 5 czy 10 lat sprzedadzą je, by nabyć lepsze lub przeprowadzić się do innego miasta. Żadne miejsce, w którym mieszkają nie jest „docelowym”.
Wpływa to przede wszystkim na to, że kupujący zaczęli zadawać bardzo ważne pytania – a ile to mieszkanie będzie warte za X lat? Nawet jeśli kupują dla siebie, to myślą w kategoriach inwestycji.
Czytaj w temacie: 5 cech dobrego mieszkania pod inwestycję
Ogólnie można powiedzieć, że dobra sytuacja na rynku pracy zwiększa zapotrzebowanie na nowe mieszkania, co z kolei powoduje wzrost ich cen. To oczywisty mechanizm, ale nie jedyny. Niskie bezrobocie wpływa na to, jakie dzielnice wybierają kupujący, jakie mają potrzeby odnośnie standardu mieszkania i czy są gotowi przenieść się za pracą. Rosnąca elastyczność właścicieli wpływa istotnie na rynek najmu mieszkań w dużych i średnich miastach. Te ostatnie stają się powoli miejscami, gdzie nie tylko można mieszkać, ale też znaleźć dobrze płatną pracę w nowoczesnym biurze.