Aktualnie większość deweloperów jeszcze przed rozpoczęciem budowy budynku mieszkalnego, pokazuje tak zwaną wizualizację, czyli obraz tego, jak w założeniu architektów i projektantów ma wyglądać osiedle po jego ukończeniu. Potem budynki faktycznie powstają i okazuje się, że między ich zdjęciem, a wizualizacją są drobne różnice. Większość kupujących nie zwraca na nie uwagi, niektórzy jednak pytają: Dlaczego wizualizacja różni się od ostatecznie oddanego budynku? Nie ma w tym żadnej tajemnicy, ani złej woli dewelopera. Jest natomiast kilka czynników, o których warto pamiętać.
Wizualizacje przedstawiają wyłącznie teren samego osiedla
Deweloper kupuje tylko tę działkę, na której zamierza wybudować osiedle i tylko nią może rozporządzać. Na etapie planowania budowy i uzyskiwania pozwoleń, prowadzone są też często rozmowy z mieszkańcami okolicy. Deweloper występuje w nich jednak w pozycji nie pozwalającej na negocjowanie czegokolwiek więcej niż sama zgoda sąsiadów na inwestycję. Jeśli więc tuż obok budowanego przez dewelopera osiedla stoi rozpadający się budynek, poobklejany szpetnymi, obdrapanymi banerami, to nie możemy nic z nim zrobić. Nie wiemy natomiast czy w czasie kilkunastu (nawet kilkudziesięciu) miesięcy, zanim oddamy klucze, nie zajmie się nim ktoś inny.
Deweloper nie ma wpływu na otoczenie swojej działki, w wizualizacji może przedstawiać ewentualnie charakterystyczne elementy krajobrazu miasta, co do których architekci mają pewność, że nie znikną.
Czytaj także: Nowoczesne mieszkania – jak sprawdzić czy życie na nowym osiedlu będzie komfortowe
Kolory, ludzkie oko, technika druku i malowania budynków
Bardzo często spotykamy się z zastrzeżeniem dotyczącym kolorów, a dokładniej ich odcieni. Klienci wskazują, że dach, ściany, ogrodzenia, a nawet ławeczki czy droga dojazdowa miały na wizualizacji inny odcień niż w rzeczywistości. Zdecydowana większość nie zwraca na to uwagi, ale nieliczni perfekcjoniści wręcz irytują się widząc, że rynny są minimalnie bardziej brązowe i minimalnie mniej czerwone niż na wydruku. Tymczasem cała sztuka projektowania kolorów i barwienia jest bardzo trudna. Osoba projektująca kolorystykę osiedla ma do dyspozycji zazwyczaj zaawansowany sprzęt elektroniczny i oprogramowanie, pozwalające oddać na monitorze blisko 100% kolorów ze skali AdobeRGB, która zawiera większość widzialnych dla człowieka kolorów. Potem robi się już trudniej. Klient oglądający wizualizację na ekranie własnego laptopa, prawdopodobnie widzi mniej kolorów niż grafik/projektant/architekt, czyli tak naprawdę – widzi inne kolory niż twórcy wizualizacji.
Problem powiększa się w przypadku wydrukowania materiałów (np. folder dewelopera). Drukarnia jest ograniczona technicznie i pewnych kolorów po prostu nie uzyska. Jeszcze większy problem mają z tym producenci farb ściennych. Oni doskonale wiedzą, że ludzkie oko będzie odbierać inaczej kolory w zależności od oświetlenia, pory dnia, poziomu smogu, mgły, a nawet światła odbitego od sąsiednich budynków. Wybiera się farbę, która ostatecznie da efekt najbardziej zbliżony do oryginalnego projektu. Drobne różnice zawsze są.
Poprawki na ostatniej prostej
Na etapie budowy niemożliwa jest zmiana projektu budynku, gdyż po jej naniesieniu, deweloper potrzebowałby od nowa wystąpić o pozwolenie na budowę i musiałby powtórzyć wszelkie formalności. Niektóre zmiany są jednak tak niewielkie, że nie wpływają na funkcjonalność budynku i mogą do nich należeć np. kolorystyka budynku, czy rodzaj zasadzonych na osiedlu roślin. Czasami wynikają one z czynników, których nie sposób było wcześniej przewidzieć lub też nikt nie wpadł na to, że mogą wpływać na odbiór osiedla przed faktycznym postawieniem budynków.
Czasami dopiero widząc efekt swojej pracy, ekipa budowlana zgłasza deweloperowi, że gdy idzie się od ulicy X, to na motyw graficzny budynku nakłada się drzewo lub znak drogowy, powodując śmieszne lub negatywne skojarzenie.
Może okazać się, że zasadzony żywopłot się nie przyjął, albo podczas budowy wprowadziły się jakieś rzadkie gatunki ptaków i koniecznie trzeba zostawić dla nich budki.
Budując osiedla, Cordia trzyma się planu i projektu, ale nawet my nie jesteśmy w stanie przewidzieć każdego drobiazgu.
Prospekt wizualizuje, wiąże umowa
Reklama jest zawsze przedstawieniem z najlepszej strony. Wystarczy spojrzeć na opakowanie dowolnego produktu, a potem je otworzyć, by zobaczyć różnicę między idealnym światem reklamy, a rzeczywistością. W przypadku nieruchomości bywa podobnie, ale też niektórzy deweloperzy przesadzają, wprowadzając swoich klientów w błąd. Jeśli w wizualizacji znajduje się basen na dachu, a w rzeczywistości go nie ma – coś jest nie tak.
Faktyczną obietnicą dewelopera jest jednak prospekt, a potem umowa deweloperska, nie zaś wizualizacja. Jeśli kupujący znajdzie między nimi istotne różnice, powinien zażądać wyjaśnień na piśmie. Najważniejsza zasada jest taka, że jeśli czegoś nie ma w umowie to nie możemy tego oczekiwać.
Warto natomiast pogodzić się z drobnymi zmianami kolorystycznymi i florystycznymi, na które deweloper ma bardzo ograniczony wpływ. Trzeba też pamiętać, ze wizualizacje wykonują niezależne studia graficzne na podstawie przekazanych im materiałów, nie zaś pracownicy firm deweloperskich.